Home Galeria

2015-05-18/26 KSA w Japonii

Spis treści
2015-05-18/26 KSA w Japonii
Dzień 1 i 2
Dzień 3
Dzień 4
Dzień 5
Dzień 6
Dzień 7
Dzień 8
Wszystkie strony

W dniach 2015-05-19 do 2015-05-26 odbył się wyjazd członków Karkonoskiego Stowarzyszenia Aikido do Japonii.

 

Hiroshi Isoyama po teningu w Iwamie

Zostaliśmy zaproszeni na wzięcie udziału w imprezie All Japan Aikido Demonstration, która organizowana jest co roku przez Hombu Dojo.
Tym razem była to już 53 edycja tej imprezy.
W wyjeździe wzięli udział: Jerzy Sapiela, Szymon Sapiela, Zbigniew Hurnowicz, Radosław Duda, Ewa Wagner, Jarosław Czekaj,
Piotr Słupski, Piotr Pikul i Paweł Bogacz.

Plan wyjazdu był bardzo bogaty, choć czas na niego przeznaczony był dość krótki.
Zaplanowaliśmy wizytę w Iwamie, Tokyo oraz Kyoto.

Sama realizacja wyglądała następująco:


Dzień 1 i 2: Wyjazd
Wyruszyliśmy z Pragi do Dusseldorfu a następnie do Narity.
Dolot do Dusseldorfu realizowany był przez Germanwings. Można więc sobie wyobrazić nasze odczucia, kiedy wsiadaliśmy do tego samolotu.
Na szczęście lot odbył się bez żadnych problemów i w Dusseldorfie przesiedliśmy się do Dreamlinera linii ANA.
Na lot tym samolotem ostrzyliśmy sobie apetyty z uwagi na nowoczesne rozwiązania. Samolot wygodny, choć w klasie ekonomicznej miejsca na nogi nie było za wiele.
Największym mankamentem okazał się brak zasłanianych okien. Zaproponowane rozwiązanie w postaci ściemnianego chemicznie okna nie zdało egzaminu.
Księżyc w pełni wygrał z nowoczesnością. Jednak wszystkie mankamenty zrekompensowała nam obsługa.
Miłe, sympatyczne panie stewardesy z linii ANA pomagały nam przez całą drogę. Zawsze uśmiechnięte i uczynne.
Chyba nie ma takiej drugiej linii na świecie z taką załogą. Można tylko polecać!
W Naricie wylądowaliśmy ok 14:30 czasu lokalnego. Po kontroli celnej i odzyskaniu bagaży udaliśmy się na pociąg i po ok 2 godzinach byliśmy w Iwamie.
Przebudowany dworzec oraz pomnik Morihei Ueshiby zaraz obok dworca, przywitały nas po 3 latach nieobecności.
Jeszcze tylko kilka kroków i byliśmy na miejscu. Niebawem zjawił się sensei Isoyama, który przywitał nas bardzo serdecznie.
Okazało się, że zostaliśmy zaproszeni na powitalną kolację, która miała się odbyć po treningu prowadzonym przez Waka sensei.
Jak zwykle mieliśmy wiele szczęścia, bo zajęcia z Mitsuteru Ueshibą odbywają się jedynie we wtorki.
Tak więc tuż po przyjeździe o godzinie 19:00 byliśmy już na macie. Nie ma to jak dobry trening po 26 godzinach drogi...
No i wreszcie wspólna kolacja. Przywitali nas Isoyama sensei, Inagaki sensei, Whataiki sensei oraz Tosihiro Isoyama.
Wspólna kolacja jest oczywiście tylko przyczynkiem do długich rozmów. Tak więc bawiliśmy się dobrze do późnych godzin.


Dzień 3: Iwama
Następnego dnia plan był dość okrutny: należy wstać przed godziną 5:00 i udać się na porządkowanie terenu przed Aiki Jinją.
Okazało się jednak, że aura była dla nas łaskawa - spadł deszcz. Mogliśmy pospać chwilę dłużej, bo o 6:00 rozpoczynał się trening.
Zaspani, ale ubrani w kimona zmietliśmy matę i czekaliśmy na rozpoczęcie zajęć. Poranne zajęcia poprowadził kolega ze Szkocji, który mieszka na stałe w Japonii.
Długa, ale spokojna rozgrzewka. Wisienką na torcie okazały się pompki na kościach - długo będziemy pamiętać.
Po zajęciach zjedliśmy szybkie śniadanie, bo poprzedniego dnia umówiliśmy się z sensei Isoyamą na oficjalną wizytę do burmistrza miasta Kasamy.
Wizyta ta również była planowana i uzgadniana o wiele wcześniej. Na miejscu w Polsce otrzymaliśmy bowiem listy intencyjne od Prezydenta miasta
Jeleniej Góry - Pana Marcina Zawiły oraz burmistrza Szklarskiej Poręby - Pana Mirosława Grafa.
Dodatkowo podczas wizyty przekazaliśmy na ręce Pana Shinjyu Yamaguchi listy ze Skoły Podstawowej Nr 1 w Szklarskiej Porębie oraz Gimnazjum Nr 1 w Jeleniej Górze, których dzieci chciały korespondować w języku angielskim z ich rówieśnikami w Japonii.
Po powrocie do Iwamy odbył się trening prowadzony przez sensei Isoyamę.
Doświadczenie bardzo męczące, gdyż ćwiczenia były wykonywane na zasadzie schematu: pokaz, próba wykonania, wyjaśnienie i wykonanie na wskazane tempo.
Sensei potrafi liczyć naprawdę szybko, a przy dużej wilgotności i wysokiej temperaturze powstawanie z maty jest dość trudne.
Na koniec zajęć zaprezentowaliśmy nasz przygotowany pokaz. Poprawek było kilka, ale dość szybko udało się nam skorygować to co sensei wskazał.
Po treningu zostaliśmy zaproszeni na obiad przygotowany przez sensei Whataiki. Zupa sobe oraz ryba stanowiły główne dania.
No i oczywiście mieliśmy okazję poćwiczyć używanie pałeczek.
Wieczorne zajęcia prowadzone były przez Tosihiro Isoyamę. Znów bardzo energetyczne zajęcia, z grupą, która na codzień trenuje w Iwamie.
Dużo potu i zmęczenia, ale też wiele radości.
Po treningu kolacja tym razem przygotowana przez nas z produktów przywiezionych z Polski.
Do Japonii nie można wwozić pokarmów mięsnych więc nasz zakres potraw został mocno ograniczony.
Na stole znalazły się jednak różne gatunki sera, ogórki, papryki, pieczywo razowe oraz japońskie piwo.
Prawdziwa mieszanina smaków. Wprawdzie nie byliśmy w stanie dorównać kuchni japońskiej, ale posiłek smakował wszystkim.

 



Dzień 4: Iwama
Tym razem deszcz nas nie uratował. O 5:00 na nogach zamiataliśmy i grabiliśmy teren przed świątynią Aiki Jinja.
Doświadczenie to okazało się nawet niezłym rozruchem porannym. Jednak wyobrażenie tego, że mielibyśmy robić to codziennie,
chyba nie było do końca do zaakceptowania. O 6:00 znów trening z kolegą Szkotem i kolejny raz pompki na kościach opartych o drewniane deseczki.

Następnie część z bronią prowadzona na zewnątrz budynku.
O godzinie 10:00 pojawił się sensei Whataiki, który poprowadził specjalne zajęcia dla nas.
Jeśli ktoś już ćwiczył pod jego okiem, to wie, że siła ducha jest tu wielka. Duża energia, pełne zdecydowanie w ruchu, no i siła fizyczna.
On sam mówił, że właśnie tak ćwiczył Morihei Ueshiba. Zajęcia bardzo udane - szkoda, że tylko jedyne.
O 15:00 godzinie znów byliśmy umówienie z sensei Isoyamą, który poprowadził dla nas kolejne zajęcia.
Tym razem dowiedzieliśmy się wiele na temat zasad zachowania na macie.
Na koniec mistrz pokazał nam kombinację dwóch shihonag i dwóch kote gaeshi, które mieliśmy ćwiczyć na tempo.
Okazuje się, że człowiek ma wiele zasobów energii i nawet przy wielkim zmęczeniu jest w stanie wykrzesać z siebie jeszcze więcej.
Zmęczeni ale bardzo zadowoleni, podziękowaliśmy senseiowi za prowadzone zajęcia i za opiekę nad nami.
Sensei Sapiela na koniec treningu doczekał się wręczenia certyfikatu 6 dan aikaki przez sensei Isoyamę.
Uroczystość bardzo podniosła, a jednocześnie radosna. Rzadko kto dostąpił tego zaszczytu w Iwamie z rąk takiego mistrza.
Po treningu czekało nas kolejne zaskoczenie, bo oto mieliśmy przygotowany posiłek, na który zaprosił nas Whataiki sensei.
Po posiłku przyszła pora na pożegnanie. Następnego dnia odbywały się bowiem pokazy i trzeba było jechać do Tokyo.


 



Dzień 5: Pokaz
Zamieszkaliśmy w hotelu Sakura, który znajduje się niedaleko Budokanu.
Rano pobudka, śniadanie i wymarsz ze świeżymi kimonami - każdy zabrał przecież dwie pary ubrań.
Przeszliśmy przez park cesarski i znaleźliśmy się w pobliżu Budokanu.
Budokan jest to wielka sala, która służy organizacji różnych imprez sportowych.
Tego dnia na środku kilkukondygnacyjnego budynku znalazło się pięć mat, które miały służyć za miejsce do pokazu.
Każdy po rejestracji dostaje informator, który określa czas poszczególnych wystąpień.
Zasady prezentacji są dość proste: po zakończeniu pokazów poprzedników nowa grupa wbiega na wyznaczoną matę i po uderzeniu w bęben rozpoczyna się pokaz.
Koniec pokazu ogłasza kolejne uderzenie w bęben.
Półtorej minuty pokazu - nimby nie wiele, ale trzeba było wielu zajęć, żeby je przygotować.
Pokazy zaczynały się od godziny 12:00. Na miejscu byliśmy sporo wcześniej.
Przed Budokanem spotkaliśmy Pana Tobitę, który ćwiczy aikido w Iwamie i którego poznaliśmy już na ostatniej Szkole Letniej w Złotowie.
Pan Tabita przyjechał z grupą z Iwamy i zaprosił senseia Sapielę do autokaru, gdzie sensei Isoyama wręczył mu czarny pas z imieniem i nazwiskiem senseia Sapieli  wyhaftowany srebrną nicią. Gratulacjom z naszej strony nie było końca.
Bardzo się cieszymy, że nasz mistrz, który uczy nas na codzień, ma takie wielkie poważanie wśród kolegów z Japonii.
Pokaz mieliśmy o godzinie 15:10. W oczekiwaniu na naszą kolej rozlokowaliśmy się na widowini Budokanu.
Uroczystość rozpoczęła się przemówieniami poszczególnych oficjeli. Wystąpił również Doshu, który otworzył całą imprezę.
Po części oficjalnej rozpoczęły się pokazy.
Występowało wiele grup z klubów, zakładów pracy, stowarzyszeń, miast i regionów z Japonii.
Tylko jedna grupa, w której mieliśmy możliwość wystąpić,  była grupą międzynarodową.
W tym roku występowały tu: Polska - dwie grupy: Karkonoskie Stowarzyszenie Aikido pod przewodnictwem sensei Jerzego Sapieli oraz
grupa Centrum Aikido Aikikai pod przewodnictwem sensei Romana Hoffmana, Litwa wraz z Kirgistanem, Rosja, USA oraz Myamar wraz z Koreą.
Dodatkowym smaczkiem pokazów były osobne występy poszczególnych mistrzów.
Na koniec pokazów swoją prezentację poprowadził Doshu Moriteru Ueshiba.
Po naszym pokazie zostaliśmy zaproszeni na spotkanie z ambasadorem Polski w Japonii Panem Cyrylem Kozaczewskim.
Gratulował nam dobrej prezentacji i zapewnił o swojej pomocy i wsparciu.
Po skończonych pokazach mieliśmy jeszcze możliwość pożegnania się z sensei Isoyamą. Pogratulował nam dobrego występu i podziękował za uczestnictwo w imprezie.
Mamy nadzieję, że znów spotkamy się w niedługim czasie.
Wieczorem udaliśmy się na przejażdżkę do dzielnicy Shibuja. Odwiedziliśmy największe na świecie skrzyżowanie oraz pomnik psa Hachiko, który znany jest na całym świecie ze swojej wierności.
Atmosfera, która tu panuje przypomina wielką dyskotekę. Mnóstwo młodych ludzi, wokół olbrzymie reklamy wyświetlane na wielkich telebimach, no i głośna muzyka.
Można tu znaleźć wszystko z wyjątkiem spokoju.

 


 


 

 

Dzień 6: Tokyo
Kolejnego dnia wybraliśmy się na zwiedzanie Tokyo. Najpierw przeszliśmy przez ogrody przy Pałacu Cesarskim. Niestety Pałacu Cesarskiego nie można zwiedzać.
W tym czasie wokół parku odbywał się bieg długodystansowy.  Widać, moda na bieganie dotarła także i tutaj.
Po przejściu przez park udaliśmy się do metra i pojechaliśmy do świątyni Sensoji.
"Według legendy, w roku 628 dwaj bracia wyłowili z rzeki Sumida posąg Kannon, bogini miłosierdzia.
W 645 ukończono poświęconą Kannon świątynię, będącą dziś najstarszym obiektem sakralnym w Tokyo.
Chcąc odwiedzić świątynię, turyści przechodzą przez Bramę Gromów (Kaminarimon), jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Tokyo.
Za bramą znajduje się prowadząca do głównego wejścia 200-metrowa droga, zwana Nakamise.
Jest to licząca setki lat uliczka sklepów i straganów, oferujących całą gamę upominków i souvenirów."
Następną atrakcją była Świątynia Meiji - najważniejsza świątynia shinto, położona w zachodniej częsci Tokyo.
Znajdują się tu prochy cesarza Meiji czczone jako relikwie narodowe. Do Meiji wejść można starym, pięknym parkiem od stacji Harajuku.
Oczywiście na miejscu nie można było fotografować, ale dowiedzieliśmy się o tym już po fakcie.
Park rzeczywiście wielki i rozległy. Dużo spacerujących ludzi - w końcu to była niedziela.
Odwiedziliśmy też świątynię Sangakuji, znaną z historii Japonii z opowieści o 47 roninach, którzy popełnili sepukku po tym,
jak wykonali odwet na zabójcy swojego pana. Miejsce robi wrażenie, bo jest tam mały plac, na którym jeden przy drugim stoją pomniki poszczególnych samurajów.

 

 


 

 

Dzień 7: Kioto
Kolejnym dzień przeznaczony był na Kioto.
Wstaliśmy przed godziną 5:00 i biegiem ruszyliśmy do Tokyo Station, aby zdążyć na połączenie do Kioto.
Dotarliśmy tutaj shinkansenem - szybką japońską koleją. Poruszanie się tym rodzajem transportu sprawia nie lada frajdę.
Dalekie trasy pokonywane w bardzo krótkim czasie, to coś czego brakuje w Polsce.
Ze stacji kolejowej dostaliśmy się komunikacją miejską w pobliże zamku Nijo.
Został on zbudowany w początkach XVII wieku. Był on oficjalną rezydencją szogunów Tokugawa.
Charakterystyczna w zamku jest skrzypiąca podłoga. Pod wpływem nacisku deski piszczą jak ptaki.
Dźwięk ten służył do informowania o zbliżających się osobach, które znalazły się w zamku.
Miał w ten sposób chronić mieszkańców przed intruzami z zewnątrz.
Kolejnym obiektem do zwiedzania był Pałac Cesarski, do którego zwiedzania obowiązywały specjalne zapisy w internecie.
Pałac Cesarski był siedzibą cesarzy Japonii do roku 1868, kiedy to cesarz Meiji przeniósł stolicę do Tokio.
Pałac umieszczony jest wewnątrz przestrzennego imperialnego parku Kioto.
Przejście przez teren pałacu było nie lada wyzwaniem, bo w tym czasie temperatura wynosiła około 30 stopni Celsjusza.
Żar lał się z nieba. Natomiast nasz japoński przewodnik niestrudzenie parł do przodu i w pełnym słońcu wygłaszał swoje kwestie - niestety tylko po japońsku.
Z Pałacu Cesarskiego ruszyliśmy do świątyni Nanzenji. Znajduje się on na zboczach Góry Wschodniej w centralno-wschodniej części Kioto.
Jest to główny klasztor jednego z czternastu odgałęzień szkoły rinzai w Japonii. Jego początki datuje się na 1291 rok n.e.
Klasztor zawiera różne budynki: Budynek Buddy, Budynek Dharmy, Budynek Mnichów itd.
Obecnie w kompleksie znajduje się 13 świątyń, między innymi Nanzen-in, Tenju-an, Nanyo-in, Shinjo-in, Jishi-in, Chosho-in, Kiun-in i Konchi-in.
Stąd szybko ruszyliśmy do oglądania najbardziej znanego zabytku tzw. Złotego Pawilonu.
Niestety dość wolno, bo okazało się, że Złoty Pawilon czynny jest do godziny 18:00.
Byliśmy chwilę później i zobaczyliśmy tylko barierę z bambusa zagradzającą drogę. Szkoda. Może następnym razem się uda.
Do Tokyo wróciliśmy ok 23:30. Zmęczeni padliśmy do łóżek, żeby następnego dnia znów wstać przed 5:00.


 


 

Dzień 8. Powrót
Pobudka przed godziną 5:00 chyba weszła nam w krew. Dotarliśmy na Tokyo Station dość wcześnie i stąd pojechaliśmy do Narity.
Tutaj znów odprawa - tym razem błyskawiczna i wylot do Zurychu.
Niestety obsługi Swiss Air nie można w żaden sposób porównać do obsługi linii ANA. Bardzo żałowaliśmy, że nie wybraliśmy ANA na przewoźnika powrotnego.
W Zurychu transfer do Pragi i po kolejnych kilku godzinach byliśmy w Szklarskiej Porębie.
Bardzo dziękujemy za zaproszenie i możliwość uczestniczenia w pokazach na All Japan Aikido Demonstration.
Szczególne podziękowania składamy na ręce sensei Isoyamy oraz wszystkich, którzy wspierali i opiekowali się nami na miejscu.
Dziękujemy również wszystkim, którzy przygotowywali nasz wyjazd: Szymonowi za zaplanowanie i obsługę wycieczki, Zbyszkowi za pomoc przy organizacji transferu do Pragi oraz wszystkim uczestnikom, którzy zdecydowali się ponieść trudy i koszty wyjazdu pomimo krótkiego czasu i małej dawki snu.
Oczywiście mamy nadzieję wrócić i rozwijać nasze polsko-japońskie relacje. Przypuszczalnie nigdy nie udałoby się nam wspólnie wyjechać w tak daleką podróż, gdyby nie aikido.